Tosia i lakiery

Czyli taka testowa zamiana standardowego wpisu z czystej instalacji WordPress pt. Hello World.
Nie żebym w pierwszym wpisie nie chciałam radośnie powitać całego świata i okolic – oczywiście chcę bardzo i witam bardzo.
Jednak pozostawianie standardowego wpisu do czasu zakończenia prac nad uruchomieniem blogu byłoby klasycznym pozycjonerskim samobójem, na dodatek strzelonym jeszcze przed gwizdkiem rozpoczynającym mecz.
Jako że samobójczych strzałów nikt świadomie nie strzela – treść „helloworldowego” postu podmieniam na równie bezsensowną i beztreściową – za to niewystępującą w wyszukiwarkach na tony i hektolitry.
Póki co pracuję nad tym, żeby dopasować wygląd tego babskiego blogu. Po drodze zastanawiając się jaki właściwie ten mój kobiecy net ma być.
O uruchomieniu takiego blogu – z akcentem na manię malowania paznokci – myślałam od bardzo dawna. Jednak blogów o takiej i każdej innej, związanej z typowo babskimi zainteresowaniami tematyce jest taka masowa masa, że miałam duże wątpliwości, czy powstanie kolejnego ma jakikolwiek sens.
Ostatecznie uznałam, iż w moich babskich pasjach nie tyle o sens, co o czystą przyjemność chodzi (lub biega – jak kto woli). I skoro odczuwam potrzebę założenia kobiecego blogu – to założyć go muszę, inaczej się uduszę albo coś w tym stylu ;).

Kobiecą tematyką zainteresowałam się nagle i niespodziewanie dopiero kilka lat temu. Wcześniej wszystko co babskie uważałam za nudne.
Oczywiście kosmetyków używałam – trudno ich nie używać będąc kobietą mocno po 30-tce :D, garderobę uzupełniałam i zmieniałam. Jednak  byłam też głęboko przekonana, że dyskusje o modzie i urodzie, czytanie gazet, blogów tudzież artykułów na ten temat to zajęcia niewyobrażalnie nudne i szkoda na nie tracić czasu. Czasu, który można wykorzystać na dużo ciekawsze zainteresowania np. skrypty cms, pozycjonowanie stron, obróbkę zdjęć, lekturę książki, dobry film  i.t.p.
Jak widać na załączonym obrazku – do czasu. Nagle zaczęła ze mnie jednak wychodzić babska strona natury. A po tym nagle – z pasją rzuciłam się do nadrabiania zaległości z dziedzin dotychczas mało mi znanych. Najbardziej wsiąknęłam we wspomnianą już lakierową manię – z osoby, która w ogóle nie maluje paznokci, zmieniłam się w posiadaczkę sporej kolekcji lakierów, których oczywiście używam, i których wciąż mi mało ;).

No cóż… post miał być o niczym, wyszedł jednak o czymś, a na dodatek – jak zwykle u mnie – przydługi, i przynudzający.
Niestety posiadam tę wadę, że nie potrafię pakować swoich myśli w kilka syntetycznych zdań. Pod tym względem mam mizerne „kwalifikacje” do prowadzenia blogu o kobiecej tematyce. Większość blogów tego typu, zwłaszcza blogów skupiających się głownie na lakierach do paznokci – to blogi przede wszystkim pełne zdjęć. Teksty są tylko małym dodatkiem do tak zwanych – z angielska – swatch’y. U mnie – niestety – na takie proporcje odwiedzający liczyć nie mogą. Jednak obiecuję solennie, iż postaram się znaleźć logiczną równowagę pomiędzy stroną wizualną (w postaci fotek), a potokiem słów, który uporczywie wylewa się poprzez klawisze na monitor mojego laptopa.

Osobiście wolę jednak blogi, w których można i jakiś swatch podejrzeć, i fajny tekst przeczytać. Zupełnie nie interesują mnie vlogi – omijam większość „wpisów” w postaci filmów. Filmy – i owszem – lubię bardzo, ale takie z fabułą, scenografią, dobrym aktorstwem – wciągające, fascynujące, zmuszające do myślenia lub jedynie rozweselające. Natomiast o kosmetykach, modzie i urodzie – wolę czytać. Blogi wideo prowadzone przez choćby nie wiem, jak urokliwe, sympatyczne i kompetentne w babskiej tematyce dziewczyny tudzież kobiety, zupełnie mnie nie wciągają i nie interesują. Podobnie, jak nie potrafię skupić się i z fascynacją śledzić programów w kobiecych telewizjach – w stylu, siada kilka pań na kanapach i rozmawiają o czymś wielce pasjonującym.
Jestem klasycznym wzrokowcem – jeśli obrazek w kinie, telewizji – to coś w nim musi się dziać, choćby jakieś emocje, a jeśli interesujące informacje – to muszę je przeczytać. Inaczej, ani mnie to nie zajmuje, ani informacji nie przyswoję – być może to jakiś rodzaj ograniczenia, ale trudno – tak już mam i zdążyłam się z tą sytuacją pogodzić.

Wracając do bloga, a raczej do blogów prowadzonych przez kobiety i raczej dla kobiet przeznaczonych, najbardziej – jak wspomniałam – lubię właśnie takie, które poza ładnymi obrazkami – oferują także ciekawą lekturę. Nie wiem kiedy oficjalnie zacznę tutaj dodawać wpisy, a gdy już zacznę to raczej nie uda mi się zachować regularności typowej dla kobiecych blogów – systematyczne blogowanie jest absolutnie sprzeczne z moją naturą ;).

Pin It on Pinterest