Ledwo rozpoczęłam prowadzenie tego blogu, a już mam problemy z częstym, regularnym dodawaniem wpisów. Jestem pełna podziwu dla blogerek, które systematycznie, nawet kilka razy w tygodniu publikują blogowe notatki. Dla mnie to raczej mission impossible. Nie brakuje mi pomysłów na wpisy, pisać – a wręcz rozpisywać się 😉 – lubię. Tylko jakoś tak niepostrzeżenie upływają dni, a kolejny post nie ma ochoty się pojawić. Oczywiście niezmiennie mam zamiar mobilizować się do regularności w prowadzeniu blogu i może kiedyś ta mobilizacja przyniesie upragniony efekt w postaci częstych wpisów ;).
To był tradycyjny już wstęp kompletnie niezwiązany z tematem postu, a teraz czas najwyższy rozpocząć wpis właściwy ;).
Pilniczki do paznokci – to narzędzie używane prawdopodobnie przez większość kobiet dbających o swoje paznokcie. Przypuszczam, że także mężczyznom zdarza się sięgać po pilniczek. Nie potrafiłabym nadać odpowiedniego kształtu paznokciom przy pomocy li tylko nożyczek, choć pewnie są kobiety, dla których jest to zadanie wykonalne. Oprócz trudności technicznych jest jeszcze jeden powód, dla którego lepiej paznokcie opiłowywać niż ciąć. Nożyczki, nawet te najlepszej jakości mogą uszkadzać płytkę. Niestety, również pilniczek może źle wpływać na paznokcie. Dlatego warto wybrać taki, który będzie możliwie najbezpieczniejszy, najmniej inwazyjny.
Takie właśnie są pilniczki szklane, najlepiej te z hartowanego kryształu, o powierzchni ścierającej wyżłobionej w pilniczku, a nie z naniesioną warstwą ścierających drobinek.
Najmniej bezpieczne są pilniczki metalowe – i to nie dlatego, że mogą zostać użyte, jako zamiennik noża, choć i pod tym względem bezpieczne nie są 😉 W tym wpisie skupię się jednak na interakcji pilniczków z płytką paznokciową, nie zaś na możliwościach wykorzystania ich w charakterze broni.
Pilniczki papierowe – to już lepszy wybór niż te z metalu, mają różną ziarnistość i są dość delikatne. Do piłowania naturalnych paznokci najlepsze są te o ziarnistości 180. Właśnie takie pilniczki często wykorzystywane są w salonach kosmetycznych.
Są też pilniczki kamienne, z piaskowca – ponoć na tyle delikatne, że można nimi bezpiecznie opiłowywać także skórki. Z takich pilniczków jeszcze nie korzystałam, nie są one tak powszechnie dostępne, jak pozostałe rodzaje.
Więcej o różnych rodzajach pilniczków pisać nie będę – na ten temat jest w internecie bardzo dużo artykułów – wystarczy wpisać w google frazę „pilniczek do paznokci”. Nie jestem fachowcem, więc mogłabym te informacje jedynie powielać, a to zdecydowanie nie ma sensu.
Najbezpieczniejsze są – jak już wspomniałam – pilniczki kryształowe. Przynajmniej tak twierdzą profesjonaliści i różnego rodzaju źródła dotyczące pielęgnacji paznokci. Sama przetestowałam większość wymienionych rodzajów pilniczków, poza kamiennymi, i u mnie, faktycznie, najlepiej sprawdzają się te kryształowe. Choć nie mogę się, niestety, zgodzić z opinią pojawiającą się w niektórych opisach kryształowych pilniczków, o ich dodatkowym pozytywnym, wzmacniającym wpływie na płytkę paznokcia. U mnie aż tak dobrze nie jest – nie zauważyłam, żeby ich używanie poprawiało kondycję paznokci.
Za szklanych pilniczków korzystam od kilku lat. Warto podkreślić, że nie każdy szklany pilniczek jest dobrej jakości. Wśród tych, które testowałam zdarzały się buble. Na to miano w pełni zasłużył szklany pilniczek z Avonu. Bardzo słabo opiłowywał paznokcie, do tego szarpał brzeg zostawiając widoczne fragmenty warstw paznokcia w postaci mało estetycznych frędzelków. Na dodatek warstwa ścierająca znikała z każdym pociągnięciem, bo była nałożona na powierzchnię szkła – po dwóch, czy trzech użyciach pilniczek nadawał się już tylko do wyrzucenia, bo „ołysiał” prawie całkowicie. Nie polubiłam również szklanego pilniczka z Essie – co prawda nie ścierał się i nie niszczył paznokci, ale podobnie, jak ten z Avonu, słabo radził sobie z piłowaniem i był za duży. Do kształtowania paznokci w migdałki nie nadawał się w ogóle.
Przez długi czas moim ulubionym pilniczkiem był kupiony w drogerii Rossmann, jednostronny, szklany pilniczek For Your Beauty. Nie miałam do niego żadnych zastrzeżeń, niestety kilka miesięcy temu zakończył swój kruchy żywot w wyniku bliskiego spotkania z podłogą. Oczywiście od razu kupiłam nowy egzemplarz, który okazał się zdecydowanie gorszy od poprzednika. Być może trafiłam na felerny egzemplarz, jednak nie ryzykowałam kupna kolejnej sztuki. Nowy pilniczek For Your Beauty, w przeciwieństwie do poprzednika, mocno rozwarstwiał brzegi paznokci.
Zaczęłam więc internetowe poszukiwania nowego pilniczka. Po przeczytaniu wielu recenzji postanowiłam zamówić czeski, kryształowy pilniczek Mont Bleu, który można kupić w internetowym sklepie producenta – polskiego dystrybutora tych pilniczków nie udało mi się znaleźć. Mont Bleu nie jest tani – najprostsza wersja kosztuje 5€ za pilniczek o standardowej długości 13,5cm. Pilniczki ozdobione kryształkami Swarovskiego to wydatek od 10 do 12,50€. Można także kupić zestaw pilniczków, wtedy oczywiście cena za sztukę jest trochę niższa. Sklep oferuje darmową wysyłkę dla zamówień o wartości powyżej 38€, przy mniejszych zamówieniach cena wysyłki to 3€. Ponieważ udało mi się namówić kilka koleżanek lakieromaniaczek do zakupu pilniczków Mont Bleu, uniknęłyśmy płacenia za przesyłkę. Wybrałam – widoczne na pierwszym zdjęciu – 2 pilniczki z kryształkami Swarovskiego. Błyskotki to całkowicie zbędny, ale za to jakże uroczy gadżet 😉 Większy pilniczek to wersja z monogramem – za przyjemność zamówienia pilniczka ze swoimi inicjałami trzeba zapłacić 11€, za to można „pomarudzić” w sprawie koloru kryształków. Standardowo w czarnej wersji są białe – ja zażyczyłam sobie różowych i dokładnie takie dostałam. Przesyłka z Czech dotarła szybko, zamówienie pilniczka z inicjałami nie przedłużyło czasu oczekiwania.
Teraz to, co najważniejsze, czyli walory użytkowe czeskich pilniczków ;). Napiszę krótko – to są dokładnie takie pilniczki, jakich szukałam. Warstwa ścierna, choć drobna i delikatna, bardzo szybko radzi sobie z opiłowywaniem paznokci, nawet wtedy gdy muszę je mocno skrócić. Nie szarpie i nie rozwarstwia brzegów. Co prawda zdarza się, że na jakimś paznokciu zostaje fragment spodniej warstwy, który muszę wyrównać, ale tylko w przypadku paznokci rozwarstwionych już przed piłowaniem. Jak wspominałam w poprzednich wpisach, od kilku miesięcy mam duży problem właśnie z rozwarstwianiem paznokci. To co dla mnie najważniejsze – pilniczek Mont Bleu tych problemów nie pogłębia. Większego pilniczka używam do opiłowywania górnej części wolnych brzegów paznokci, wersja mini doskonale sprawdza się do delikatnego kształtowania boków. Piłuje paznokcie w kształcie migdałków, albo raczej tak jakby migdałków, bo metody na uzyskanie idealnego, migdałowego kształtu jeszcze nie wypracowałam. Kryształowe pilniczki Mont Bleu mają grubość – 2 mm., dokładnie taką samą jak mój dawny ulubieniec For Your Beauty. Jest to grubość, która nie przeszkadza mi podczas piłowania. Producent oferuje dożywotnią gwarancję powierzchni ścierającej swoich pilniczków. Jednak rzetelności tej gwarancji raczej nie zweryfikuję – szanse na to, iż uda mi się nie stłuc pilniczków do końca życia są zdecydowanie nikłe 😉
Zanim dotarła do mnie przesyłka z Mont Bleu, odkryłam jeszcze jednego czeskiego producenta kryształowych pilniczków Blažek Glass. W sieci jest zdecydowanie mniej recenzji pilniczków tej firmy. Zapewne głownie dlatego, że Mont Bleu, swego czasu, wysyłał sporo swoich produktów do paznokciowych blogerek z całego świata, które – co oczywiste – czuły się zobligowane do napisania recenzji. Blažek Glass na podobny pomysł marketingowy nie wpadł. Natomiast z opisu producenta i dystrybutora wynika, że pilniczki Blažek Glass mają podobną jakość do tych Mont Bleu. Firma Blažek Glass ma polskiego dystrybutora, dlatego ich pilniczki można kupić w rodzimych sklepach internetowych. To niewątpliwie plus dla osób, które mają obawy przed zamawianiem z zagranicznych sklepów lub nie znają angielskiego. Swój kryształowy pilniczek, widoczny na zdjęciu poniżej (plastikowe etui nie jest w zestawie – można je kupić dodatkowo), kupiłam w sklepie BMSalononline.
Ceny pilniczków Blažek Glass są trochę wyższe niż ceny Mont Bleu – ale jest to niewielka różnica. Najprostsza wersja, ta którą zamówiłam, kosztuje 36 zł., pilniczki ozdobione kryształkami Sworovskiego 46 zł. – do tego dochodzi oczywiście koszt dostawy. Na temat samego pilniczka rozpisywać się nie będę, bo musiałabym powtórzyć dokładnie to samo, co napisałam na o pilniczkach Mont Bleu. Blažek Glass jest równie dobry, dlatego porównując właściwości nie umiałabym wskazać swojego faworyta. Jest jednak pomiędzy nimi jedna różnica. Pilniczki Blažek Glass są o 1 mm. grubsze od tych z Mont Bleu, czyli mają aż 3 mm. grubości. Przy piłowaniu górnej części paznokci nie ma to znaczenia, natomiast przy opiłowywaniu przylegających do palca brzegów trochę utrudnia precyzyjne opiłowywanie. Moje migdałki wolą zatem pilniczki Mont Bleu, a Blažek będzie pilniczkiem rezerwowym. Poniżej porównanie grubości pilniczków obydwu firm.
Jeśli idzie o pilniczki to ja najchętniej używam papierowych.
Jeśli idzie o metalowe to na samą myśl o nich bolą mnie paznokcie…
A jeśli idzie o pilniczki szklane to mam 2 takowe, ale nie wiem czemu nie przepadam za nimi. Dla mnie są za delikatne i trzeba się dużo namachać żeby opiłować wszystkie pazurki 🙂
To najwyraźniej masz właśnie takie za delikatne. Tymi czeskimi, choć na oko wydają się zbyt delikatne, piłuje się zaskakująco szybko, także dużo machania nie ma 😉 Papierowych używałam dotąd poza domem – nadal mam takie małe, jednorazowe w torbie, ale teraz noszę też ten mini kryształowy.
Prawdę mówiąc nie rozumiem tej teorii, że pilnik może poprawić kondycję paznokcia. Rozumiem, że może sprawić iż paznokieć się nie będzie się rozdwajać, ale że cały będzie w lepszym stanie to już do mnie nie przemawia.
Szkoda, że się nie załapałam na kupowanie Mont Blanc 😉 Chociaż Ali twierdzi, że dla niej za delikatny. Różowy rossmannowski jest dla mnie trochę za delikatny. Świetnie się sprawdza gdy chcę tylko „odświeżyć” paznokcie, za to do zmiany kształtu nie nadaje mi się zupełnie, bo trwa to całe wieki. Jak się wg Ciebie ma „siła ścierania” (lol) rossmannowskiego do Mont Blanc?
Moje paznokcie pilniczek Mont Bleu ściera ściera szybciej niż ten z Rossmana, ale w „sile ścierania” wygrywa Blažek Glass. Pomimo, że jest gruby – to zaczęłam się do niego przekonywać, bo właśnie ściera najszybciej z tych kryształowych. Właśnie wczoraj musiałam mocno opiłować część paznokci – i Blažek Glass poradził sobie najszybciej.
Dobrze wiedzieć. Dzięki 🙂
Nie lubię szklanych pilniczków. A może inaczej – polubiłabym gdyby nie były takie delikatne. miałam co najmniej 5 sztuk i wszystkie bardzo szybko pobiłam. a jeden pękł mi sam z siebie w torebce 😛
Mimo wszystko wolę papierowe i tych używam od lat.
Dotychczas stłukłam 1 szklany – ten z Rossmana. Te Czeskie na razie – odpukać – trzymają się dzielnie. Mały noszę w torebce, jeden z dużych raz mi upadł, na szczęście z niedużej wysokości i nic mu się nie stało.
Na YouTube widziałam filmik z „crash testu” pilniczka Mont Bleu w porównaniu z innym szklanym. Mont Bleu puszczony z wysokości mniej więcej pasa na ceramiczną płytkę nie ucierpiał w ogóle, drugi szklany rozbił się. Sama testu nie zamierzam powtarzać z moimi egzemplarzami ;), ale liczę na to, że faktycznie są trochę bardziej wytrzymałe od drogeryjnych szklanych pilniczków.