Dzisiaj przychodzę do Was z pierwszym wpisem konkursowym… wróć, bez obaw – nie zamierzam przychodzić do żadnej z ewentualnych czytelniczek tego wpisu ;). Co więcej – obiecuję solennie, że nigdy, przenigdy z żadnym blogowym wpisem nie będę nawiedzać Waszych domów. Nie musicie się więc obawiać mojej niespodziewanej wizyty. Możecie się spokojnie zrelaksować, odetchnąć i po prostu przeczytać pierwszy wpis konkursowy na nazwę lakieru Maga Diamond z kolekcji całorocznej.
W swoim poprzednim poście zapowiedziałam serię konkursów na nazwy lakierów nowej polskiej firmy – tutaj nie będę więc powielać informacji z tamtego wpisu. Napiszę jedynie kilka zdań na temat firmy produkującej lakiery Maga Diamond. Maga Cosmetic Company to łódzka firma, która na rodzimym i zagranicznym rynku działa już od wielu lat. Jednak dotąd zajmowała się sprzedażą preparatów do produkcji lakierów oraz doradztwem w zakresie ich produkcji. Niedawno firma zdecydowała się stworzyć własną linię produktów. I właśnie lakiery do paznokci Maga Diamond są kolorowym, zamkniętym w zgrabnych buteleczkach efektem tej decyzji ;).
Dzisiaj prezentuję pierwszy z 21 lakierów, które można znaleźć w kolekcji całorocznej Maga Diamond. To ten lakier – oznaczony numerem 10 – wybrałam, jako pierwszy w konkursach na nazwy lakierów Maga Diamond. Informacje na temat konkursu wraz z linkiem do konkursowego wpisu na FB oraz do regulaminu znajdziecie na końcu tego postu.
Rozpoczynam od tego lakieru nie dlatego, że podoba mi się najbardziej z całej kolekcji – choć nie ukrywam, iż bardzo lubię niebieskie lakiery. Zdecydowałam się zacząć od niego, ponieważ idealnie pasował do jeansowej stylizacji.
Niebieski to, niestety – podobnie, jak czerwony – kolor, z którym aparaty fotograficzne nie radzą sobie zbyt dobrze. Starałam się oczywiście uchwycić kolor, jak najwierniej – a potem spróbować jeszcze w trakcie obróbki przybliżyć się do rzeczywistej barwy. Jednak, mimo starań, kolor na zdjęciach nie jest dokładnie taki, jak realny kolor lakieru. W rzeczywistości lakier Maga Diamond nr 10 – jest trochę bardziej „przybrudzonym” błękitem – tak, jakby lekko podszytym szarością. Na zdjęciach kolor wyszedł bardziej, jak bezchmurny błękit nieba – a faktyczny to raczej błękitne niebo zasnute delikatnymi chmurkami ;).
Na tym zdjęciu kolor jest najbliżej rzeczywistego. Fotografia zrobiona wieczorem, przy sztucznym oświetleniu, bez lampy błyskowej.
Do aplikacji lakieru nie mam zastrzeżeń. Jego konsystencja jest z tych ciut gęstszych. Generalnie wolę lakiery rzadkie, a z tymi gęstszymi miewam problemy. Maluje dość wolno i te bardziej gęste często zbyt szybko podsychają – przez co mam problem z ich idealnym nałożeniem. Tym razem problemów – na szczęście – nie miałam. Głównie dlatego, że lakier ładnie się wyrównuje po nałożeniu – więc nawet, gdy którejś warstwy nie udało mi się nałożyć idealnie – lakier sam się poprawiał ;). Pędzelek jest dokładnie taki, jaki najbardziej mi odpowiada – czyli szeroki i płaski.
Fotografia z wykorzystaniem lampy błyskowej – wieczorem, we wnętrzu.
Do manicure’u użyłam bazy i topu Maga Diamond. Baza dobrze ochroniła płytkę przed przebarwieniami. Top ładnie nabłyszcza i przyśpiesza wysychanie. Trzeba jednak uważać na ilość topu – nie nakładać zbyt grubej warstwy, bo wtedy ma tendencje do tworzenia pęcherzyków powietrza.
Zdjęcie w sztucznym świetle, wieczorem, w pomieszczeniu.
Największym atutem tego lakieru jest trwałość. Generalnie na moich słabych i rozwarstwiających się paznokciach lakiery trzymają się bardzo słabo – średnio 2 dni. 3 dni to już bardzo dobry wynik, a 4 to dotychczasowy rekord trwałości. Lakier Maga Diamond nr 10 zdecydowanie pobił ten rekord. Wytrzymał pełne 6 dni – i to bez żadnego uszczerbku na lakierowym zdrowiu ;). Nie było nawet wytartych brzegów. Już mnie ta jego trwałość zaczęła z lekka irytować – bo ile można paradować z jednym lakierem na paznokciach, gdy w helmerach czekają setki innych ;). Wreszcie – rano siódmego dnia – doczekałam się pęknięcia lakieru w poprzek jednego paznokcia. W miejscu, w którym zaczyna się wolny brzeg. Lakier pękł – jednak żaden jego fragment nie odprysnął – była tylko równa rysa. Podejrzewam, że powstała w wyniku mechanicznego uderzenia paznokciem. Pewnie przez sen pobiłam półkę. W efekcie – dzięki pęknięciu – mogłam wreszcie zmyć tego niebieściaka ;).
Zdjęcie w plenerze, w pochmurny dzień, bez lampy błyskowej.
Lakiery Maga Diamond mają pojemność 12 ml. i kosztują 15 zł. Możecie je kupić stacjonarnie – lista punktów sprzedaży dostępna jest na stronie producenta. Już niedługo będzie je także można kupić online – firma zapowiedziała uruchomienie sklepu internetowego.
Konkurs na nazwę lakieru nr 10
Wszystkie chętne (i chętnych ;)) do wzięcia udziału w konkursie na nazwę tego lakieru zapraszam do wpisu konkursowego na facebook’u. Jednak zanim zdecydujecie się wziąć udział w tej zabawie – konkursie – zapoznajcie się, proszę, z regulaminem. Regulamin dotyczy wszystkich konkursów na nazwy lakierów Maga Diamond. Umieściłam go w osobnym wpisie – żeby nie wrzucać tutaj dodatkowych linijek tekstu i nie powielać ich potem przy każdym wpisie konkursowym.
Terminy konkursu:
- zgłaszanie propozycji nazwy – do 20 listopada (niedziela)
- głosowanie na najlepszą propozycję – do 24 listopada (czwartek)
[foogallery id=”936″]
No to trza ruszyć szare komòrki 🙂
Koniecznie – o tej porze roku, gdy szaro i buro, przyda się poćwiczyć wyobraźnię ;).
Przekonałaś mnie! Mam takie same problemy z malowaniem, jak Ty – też maluję wolno i też kocham „samopoprawiające się” lakiery! 😉
Właśnie wyczytałam na Twoim blogu, że Ciebie także matka natura nie obdarzyła talentem do malowania paznokci 😉 . Duża niesprawiedliwość losu zostać lakieromaniaczką, gdy malowanie paznokci średnio wychodzi. Staram się walczyć z tą przeciwnością – ale właśnie najlepszym orężem w walce są lakiery, które nie sprawiają problemów. I właśnie takie staram się wybierać 😉 .
Piękny jest ten nr 10. 3mam w kciuki za wymyślenie mu cudownej nazwy 🙂