Konkurs na nazwę lakieru Maga Diamond – lakier nr 10

Dzisiaj przychodzę do Was z pierwszym wpisem konkursowym… wróć, bez obaw – nie zamierzam przychodzić do żadnej z ewentualnych czytelniczek tego wpisu ;). Co więcej – obiecuję solennie, że nigdy, przenigdy z żadnym blogowym wpisem nie będę nawiedzać Waszych domów. Nie musicie się więc obawiać mojej niespodziewanej wizyty. Możecie się spokojnie zrelaksować, odetchnąć i po prostu przeczytać pierwszy wpis konkursowy na nazwę lakieru Maga Diamond z kolekcji całorocznej.

W swoim poprzednim poście zapowiedziałam serię konkursów na nazwy lakierów nowej polskiej firmy – tutaj nie będę więc powielać informacji z tamtego wpisu. Napiszę jedynie kilka zdań na temat firmy produkującej lakiery Maga Diamond. Maga Cosmetic Company to łódzka firma, która na rodzimym i zagranicznym rynku działa już od wielu lat. Jednak dotąd zajmowała się sprzedażą preparatów do produkcji lakierów oraz doradztwem w zakresie ich produkcji. Niedawno firma zdecydowała się stworzyć własną linię produktów. I właśnie lakiery do paznokci Maga Diamond są kolorowym, zamkniętym w zgrabnych buteleczkach efektem tej decyzji ;).

lakier do paznokci Maga Diamond nr 10

Dzisiaj prezentuję pierwszy z 21 lakierów, które można znaleźć w kolekcji całorocznej Maga Diamond. To ten lakier – oznaczony numerem 10 – wybrałam, jako pierwszy w konkursach na nazwy lakierów Maga Diamond. Informacje na temat konkursu wraz z linkiem do konkursowego wpisu na FB oraz do regulaminu znajdziecie na końcu tego postu.

(więcej…)

Reanimacja blogu i zapowiedź konkursów z lakierami Maga

Już jakiś czas temu planowałam reanimację blogu, który – nie da się ukryć – wiele miesięcy temu, zapadł w sen zimowy. I choć nadeszła wiosny, a potem lato blog nie raczył się obudzić. Gdy jednak w końcu zdecydowałam się przerwać ten blogowy senny stan – okazało się, że gdzieś zawieruszył się respirator i mimo usilnych poszukiwań nie mogłam go odnaleźć.
Niespodziewanie – pojawiła się pomoc ze strony Maga Cosmetic. Przedstawicielka tej firmy, na forum klubu lakierowego zaproponowała kilku dziewczynom testowanie nowych lakierów i szczęśliwie załapałam się do tej grupy ;). Potem – również na forum – napisałam o tym, że firma Maga powinna pomyśleć o nazwach dla swoich lakierów, które na razie są numerowane. Wtedy otrzymałam propozycję zorganizowania konkursów na nazwy na facebook’owym fanpage’u swojego bloga. Konkursów, w których nagrodą będą oczywiście lakiery Maga Diamond. Podjęłam się zorganizowania takich konkursów – dzięki czemu, co oczywiste – wreszcie odnalazłam zaginiony respirator, który posłużył do reanimacji blogu ;).

Paczka, a właściwie paczki, które otrzymałam od firmy Maga Cosmetic zaskoczyły mnie swoją wielkością. Co prawda wiedziałam, że każdego lakieru z kolekcji klasycznej będzie dodatkowo po 6 sztuk na nagrody – jednak nie spodziewałam się, że tych lakierów będzie aż tak dużo. W sumie dotarło do mnie 21 lakierów z kolekcji klasycznej, które będą bohaterami konkursów na nazwy, a poza tym kilka lakierów z kolekcji letniej i zimowej oraz spory zapas baz i topów.

Lakiery Maga Diamond

Imponujące paki – czyż nie ;)?

(więcej…)

Kryształowe pilniczki do paznokci z Czech – Blažek Glass i Mont Bleu

kryształowe pilniczki do paznokci - Blažek Glass, Mont Bleu

Ledwo rozpoczęłam prowadzenie tego blogu, a już mam problemy z częstym, regularnym dodawaniem wpisów. Jestem pełna podziwu dla blogerek, które systematycznie, nawet kilka razy w tygodniu publikują blogowe notatki. Dla mnie to raczej mission impossible. Nie brakuje mi pomysłów na wpisy, pisać – a wręcz rozpisywać się 😉 – lubię. Tylko jakoś tak niepostrzeżenie upływają dni, a kolejny post nie ma ochoty się pojawić. Oczywiście niezmiennie mam zamiar mobilizować się do regularności w prowadzeniu blogu i może kiedyś ta mobilizacja przyniesie upragniony efekt w postaci częstych wpisów ;).
To był tradycyjny już wstęp kompletnie niezwiązany z tematem postu, a teraz czas najwyższy rozpocząć wpis właściwy ;).

Pilniczki do paznokci – to narzędzie używane prawdopodobnie przez większość kobiet dbających o swoje paznokcie. Przypuszczam, że także mężczyznom zdarza się sięgać po pilniczek. Nie potrafiłabym nadać odpowiedniego kształtu paznokciom przy pomocy li tylko nożyczek, choć pewnie są kobiety, dla których jest to zadanie wykonalne. Oprócz trudności technicznych jest jeszcze jeden powód, dla którego lepiej paznokcie opiłowywać niż ciąć. Nożyczki, nawet te najlepszej jakości mogą uszkadzać płytkę. Niestety, również pilniczek może źle wpływać na paznokcie. Dlatego warto wybrać taki, który będzie możliwie najbezpieczniejszy, najmniej inwazyjny.

Takie właśnie są pilniczki szklane, najlepiej te z hartowanego kryształu, o powierzchni ścierającej wyżłobionej w pilniczku, a nie z naniesioną warstwą ścierających drobinek.

(więcej…)

Najstarszy lakier do paznokci w mojej kolekcji – Lancome 190

najstarszy lakier do paznokci w mojej kolekcji - Lancome 190

W czasach, gdy na świecie nie było jeszcze internetu – tak mogłaby się rozpoczynać opowieść science fiction dla młodzieży 😉 – pisano i wysyłano do siebie listy. Młodszym czytelniczkom wyjaśniam – listy to taka beta wersja maili. Do ich dostarczenia adresatowi niezbędna była pomoc listonoszy, którzy teraz roznoszą jedynie rachunki, wypłaty, prenumeraty, ewentualnie z okazji świąt kartki pocztowe od seniorów.

I właśnie w owych zamierzchłych czasach funkcjonował twór zwany potocznie „łańcuszkiem szczęścia”. Nie miał on nic wspólnego ani z biżuterią, ani tym bardziej z jakimkolwiek szczęściem – był to rodzaj dość idiotycznej zabawy. Ktoś, jako pierwszy wysyłał list, w którym było napisane, że jeśli adresat nie prześle listów o takiej samej treści do kolejnych np. dziesięciu osób, to spadną na niego wszelkie możliwe nieszczęścia, plagi i w ogóle fatum dotknie całą jego rodzinę do dziesiątego pokolenia włącznie. Jeśli zaś list roześle – spłynie na niego morze szczęścia i dary losu wszelakie.
Oczywiście nikt rozsądny nie traktował takiej korespondencji poważnie. Jednak znajdowali się ludzie, którzy list powielali i zgodnie z nakazem 😉 rozsyłali. W ten właśnie sposób „łańcuszki szczęścia” docierały do kolejnych adresatów. W zasadzie można je uznać za swego rodzaju prekursorów współczesnego spamu, tyle, że niczego – poza głupotą autorów – nie reklamowały.

Dzisiaj postanowiłam podstępnie skorzystać z tego łańcuszkowego pomysłu i zaprosić kilka blogerek do podchwycenia tytułowego tematu tego wpisu. Oczywiście sama rozpoczynam łańcuszkową zabawę wpisem o najstarszym lakierze do paznokci w mojej kolekcji.

Czytelniczki, które irytuje częste używanie przeze mnie pełnej nazwy „lakier do paznokci” zamiast po prostu „lakier ” – informuję, iż powód jest prozaiczny – optymalizacja i pozycjonowanie strony. Dla Was jest oczywiste, że pisząc „lakier” mam na myśli „lakier do paznokci”, jednak jest duże prawdopodobieństwo, że google tego nie załapie 😉

Po tej drobnej dygresji wracam do meritum 😉 – oczywiście nie zamierzam zaproszonych do zabawy blogerek straszyć jakimikolwiek plagami w razie nie napisania postu na zadany temat. Jednak mam nadzieję, że zechcą się przyłączyć – zwłaszcza, że cel jest edukacyjny, czyli niezwykłej wagi 😉 Ma on na celu uświadomienie nie-lakieromaniaczkom, iż lakierów nie trzeba wyrzucać wtedy, gdy skończy się ich wydrukowana na opakowaniu data ważności, lub minie ileś tam miesięcy od ich otwarcia. Jako lakieromaniaczki wiemy, że lakiery, po latach, nadal nadają się do malowania paznokci. Mogą oczywiście zgęstnieć, ale pigment z nich nie wyparuje, dlatego wystarczy użyć rozcieńczalnika do lakierów (w żadnym wypadku nie wolno używać zmywacza), żeby przywrócić im dawną konsystencję i właściwości. Wyjątek od tej reguły stanowią lakiery pękające – modne jakiś czas temu – one potrafią zamienić się niemal w kamień i żaden rozcieńczalnik im nie pomoże.

najstarszy lakier do paznokci w mojej kolekcji - Lancome 190

W mojej kolekcji lakierów najstarsza jest buteleczka widoczna na pierwszym zdjęciu – Lancome nr 190. Nie potrafię dokładnie określić wieku tego lakieru do paznokci. Jednak z całą pewnością kupiłam go pomiędzy 1995 a 1997 rokiem – czyli ma 18, 19 lub nawet 20 lat. Pochodzi z czasów na długo przed moją lakierową manią. Zdjęcia paznokci pomalowanych tym staruszkiem robiłam jakiś czas temu – zanim zaczęłam mieć problemy z rozwarstwianiem. Już wtedy myślałam o takim łańcuszkowym poście, ale z powodu opóźnienia w starcie blogu czekały grzecznie na swoją kolej 😉
(więcej…)

Picture Polish – Arabian i Powder Polish – Beginning To Look A Lot Like Xmas czyli czerwień na paznokciach

Picture Polish - arabian i Powder Polish - Beginning To Look A Lot Like Xmas

Pisałam o tym, że moje paznokcie są w tej chwili w opłakanym stanie z powodu rozwarstwiania i póki sobie z tym problemem nie poradzę malować ich nie będę. Słowa w sprawie nie malowania nie dotrzymałam i w zeszły piątek paznokcie pomalowałam.
Byłam zaproszona na okrągłe urodziny znajomego i – co chyba dla każdej lakieromaniaczki jest oczywiste – z gołymi paznokciami nie mogłam pojawić się na tak podniosłej uroczystości 😉

Wybrałam czerwień. To kolor, który budzi skrajne emocje – można go kochać, można też unikać, jak ognia. Czerwień to kolor miłości i kolor agresji. Kojarzy się z uroczymi, trochę kiczowatymi, przebitymi strzałami Amora serduszkami, ale też z płachtą, którą drażnione są byki w trakcie corridy. Biedne byki widzą czerwień, jako odcień szarości – drażni je nie kolor, tylko irytujące machanie płachtą. Czerwień płachty na byka została wymyślona dla nas – bo to ludziom kolor czerwony kojarzy się z agresją. Świetnie tę emocjonalną dwoistość oddziaływania czerwieni obrazuje hiszpańskie flamenco. Taniec pełen skrajnych emocji – miłości, zazdrości, nienawiści – doskonale ujęty w operze Carmen Bizeta.

W Walentynki wręczamy ukochanym słodkie, czerwone serduszka, ale sypialni raczej nie pomalowalibyśmy na czerwono ;). Czerwień to kolor zbyt energetyczny i do snu nas nie ukoi. Za to może pobudzić nasze zmysły i wyzwolić energię.

Należę do osób, które lubią czerwień. Jednak do niedawna uważałam, że jest to kolor, który nadaje się tylko do ubrań, dodatków i to absolutnie nie w wersji total look na czerwonego kapturka ;). Miałam w szafie czerwony płaszcz, torbę i buty, ale byłam absolutnie pewna, że czerwień nigdy nie zagości na moich paznokciach. Nawet wtedy, gdy – cztery lata temu – dopadła mnie lakierowa mania, czerwonych lakierów nadal nie zauważałam.

Jednak zgodnie z zasadą – nigdy nie mów nigdy 😉 – w tym roku nagle polubiłam czerwień na swoich paznokciach. Lakiery do paznokci, których użyłam w tym manicurze pochodzą z październikowych zakupów. (więcej…)

Październikowe spotkanie nieformalnego klubu mazowieckich lakieromaniaczek

Spotkanie mazowieckich lakieromaniaczek - październik 2015

Tak po prawdzie bardziej adekwatnym określeniem byłby klubik, bo jest nas tylko pięć. Choć z drugiej strony dumasowskich muszkieterów było raptem czterech, i to licząc z D’Artagnanem, a i tak nieźle potrafili namieszać. Nasza lakierowa piątka miesza ewentualnie w lakierowych kolekcjach i na sklepowych półkach z lakierami do paznokci.
I właśnie lakierowe wariactwo jest tym, co nas łączy. Zapewne gdyby nie lakieromaniactwo, nigdy byśmy się nie poznały. Mieszkamy w różnych miejscach, na co dzień zajmujemy się kompletnie różnymi rzeczami i są między nami duże, wręcz pokoleniowe 😉 różnice wieku.
Poznałyśmy się wirtualnie dzięki lakierowemu forum – klublakierowy.fora.pl. I dość długo tylko na forum prowadziłyśmy lakierowe rozmowy.

W listopadzie zeszłego roku postanowiłyśmy spotkać się „w realu”. Impulsem do pierwszego spotkania było otwarcie w Arkadii pierwszego w Polsce salonu Kiko. Na inauguracyjne spotkanie klubu mazowieckich lakieromaniaczek stawiły się cztery dziewczyny – MadAsAHatter (niestety porzuciła pisanie bloga, ale może jeszcze go reaktywuje), poison, ali-x i ja 😉
Chyba wszystkie pojawiłyśmy się na spotkaniu z drobnymi obawami – czy będzie nam się dobrze ze sobą rozmawiało i miło spędzało czas. Dyskusje na forum to jednak zupełnie coś innego niż rozmowy twarzą w twarz. Nie mogłyśmy być pewne, czy poza tematami związanymi z lakierami będziemy miały ze sobą o czym rozmawiać. A nawet lakierowe maniaczki nie są w stanie dyskutować wyłącznie o malowaniu i ozdabianiu paznokci.   (więcej…)

Zdobycze wrześniowe nie tylko targowe

Follow my blog with Bloglovin
targi beauty forum wrzesień 2015 - zakupy

Co prawda wrzesień minął już 2 tygodnie temu – jednak to właśnie wpisem o wrześniowych zakupach postanowiłam oficjalnie rozpocząć blogowanie.
Wreszcie, nareszcie, po ponad roku od zainstalowania blogu zdecydowałam się na przejście z opcji wiecznego dostosowywania, do zapełniania go – mało istotną – ale jednak jakąś tam treścią ;).
Planowałam zacząć od jakiś ładnych swatchy lakierowych – niestety od prawie dwóch miesięcy walczę z chronicznym rozwarstwianiem paznokci. Na razie, pomimo starań, bez spektakularnych efektów, choć jest zdecydowanie lepiej, dlatego nie poddaję się. Walczę – aż do zwycięstwa :D. Moje paznokcie, póki co, nie specjalnie nadają się do prezentowania jakichkolwiek lakierów. Nawet nie próbuję ich malować. Musiałam je opiłować „do zera” – zresztą część, nie czekając na opiłowanie, sama postanowiła się złamać.

Wracając do tematu tego pierwszego oficjalnego wpisu. We wrześniu po raz pierwszy wybrałam się na targi Beauty Forum & Spa. Dawno, dawno temu, choć nie w odległej galaktyce, zdarzało mi się odwiedzać targi kosmetyczne organizowane w Pałacu Kultury i Nauki. Wtedy nie interesowałam się w ogóle malowaniem paznokci, więc stoisk z lakierami do paznokci w ogóle nie odwiedzałam.
Tym razem wręcz przeciwnie – na targi wybrałam się po to, żeby zapolować na lakierowe okazje. Na polowanie wybrałam się w towarzystwie trzech warszawskich lakieromaniaczek. Chcąc uniknąć tłumów i mieć szanse na udane polowanie, stawiłyśmy się przed bramkami targowymi już przed ich otwarciem pierwszego dnia. Dzięki temu do godziny 12 mogłyśmy spokojnie wybierać i przebierać w lakierowych koszykach promocyjnych. Potem tłum zaczął napierać coraz mocniej, dlatego razem ze sporym bagażem zdobyczy, za to z lżejszymi portfelami, ewakuowałyśmy się z zatłoczonej hali na z góry upatrzone pozycje parkingowe. (więcej…)

Na początku była blogowa pustka

Tosia i lakiery

Czyli taka testowa zamiana standardowego wpisu z czystej instalacji WordPress pt. Hello World.
Nie żebym w pierwszym wpisie nie chciałam radośnie powitać całego świata i okolic – oczywiście chcę bardzo i witam bardzo.
Jednak pozostawianie standardowego wpisu do czasu zakończenia prac nad uruchomieniem blogu byłoby klasycznym pozycjonerskim samobójem, na dodatek strzelonym jeszcze przed gwizdkiem rozpoczynającym mecz.
Jako że samobójczych strzałów nikt świadomie nie strzela – treść „helloworldowego” postu podmieniam na równie bezsensowną i beztreściową – za to niewystępującą w wyszukiwarkach na tony i hektolitry.
Póki co pracuję nad tym, żeby dopasować wygląd tego babskiego blogu. Po drodze zastanawiając się jaki właściwie ten mój kobiecy net ma być.
O uruchomieniu takiego blogu – z akcentem na manię malowania paznokci – myślałam od bardzo dawna. Jednak blogów o takiej i każdej innej, związanej z typowo babskimi zainteresowaniami tematyce jest taka masowa masa, że miałam duże wątpliwości, czy powstanie kolejnego ma jakikolwiek sens.
Ostatecznie uznałam, iż w moich babskich pasjach nie tyle o sens, co o czystą przyjemność chodzi (lub biega – jak kto woli). I skoro odczuwam potrzebę założenia kobiecego blogu – to założyć go muszę, inaczej się uduszę albo coś w tym stylu ;).

Kobiecą tematyką zainteresowałam się nagle i niespodziewanie dopiero kilka lat temu. Wcześniej wszystko co babskie uważałam za nudne.
Oczywiście kosmetyków używałam – trudno ich nie używać będąc kobietą mocno po 30-tce :D, garderobę uzupełniałam i zmieniałam. Jednak  byłam też głęboko przekonana, że dyskusje o modzie i urodzie, czytanie gazet, blogów tudzież artykułów na ten temat to zajęcia niewyobrażalnie nudne i szkoda na nie tracić czasu. Czasu, który można wykorzystać na dużo ciekawsze zainteresowania np. skrypty cms, pozycjonowanie stron, obróbkę zdjęć, lekturę książki, dobry film  i.t.p.
Jak widać na załączonym obrazku – do czasu. Nagle zaczęła ze mnie jednak wychodzić babska strona natury. A po tym nagle – z pasją rzuciłam się do nadrabiania zaległości z dziedzin dotychczas mało mi znanych. Najbardziej wsiąknęłam we wspomnianą już lakierową manię – z osoby, która w ogóle nie maluje paznokci, zmieniłam się w posiadaczkę sporej kolekcji lakierów, których oczywiście używam, i których wciąż mi mało ;).
(więcej…)

RSS
Follow by Email
Twitter
Visit Us
Follow Me
Tweet
Youtube
Pinterest
Pinterest
Pinterest
Instagram
Flickr
LinkedIn
Share

Pin It on Pinterest